Zgodnie z obietnicą, dziś ćwiczymy kłosa.
Dla niewtajemniczonych przypominam, że jest to rodzaj warkocza, który co prawda robi się dłużej, jest jednak bardziej efektowny.
Wbrew pozorom jego wykonanie nie jest specjalnie skomplikowane, wystarczy trochę wprawy. Chociaż może ja nie powinnam się tutaj specjalnie wymądrzać, bo zazwyczaj wyjdzie mi coś krzywo,
kłos nagle się wygina w którąś stronę, przekładam nierównej grubości
pasma.. O dziwo, najlepiej wychodzi mi, jak robię na ślepo i tak jakby
mechanicznie. Ale mimo tego bardzo lubię tę fryzurę.
A więc do rzeczy:
1. włosy dzielimy na dwie równe części.
2.Rozpoczynamy od prawej lub lewej strony- wybór zależy od Was;) Ja zwykle rozpoczynam od prawej, bo tak jest mi po prostu wygodniej.Wybieramy dowolnej grubości pasemko i przekładamy nad
włosami z jednej strony. Łączymy je z lewą częścią włosów. Analogicznie
postępujemy po lewej stronie. Wybieramy skrajnie lewe pasemko,
przekładamy nad lewą częścią włosów i łączymy z włosami po prawej
stronie.
3. Czynność kontynuujemy aż do osiągnięcia satysfakcjonującej lub możliwej długości kłosa.
Mam nadzieję, że rozwiałam Wasze wątpliwości i "instrukcja" na coś się przyda.
Miłego wyplatania;)
Bardzo fajna fryzura, muszę spróbować ją zrobić.
OdpowiedzUsuń